Co problem uchodźców może oznaczać dla kierowców?

 

Kryzys związany z napływem uchodźców z Syrii to jeden z największych sprawdzianów dla Unii Europejskiej w jej historii Może też uderzyć w komunikację samochodową między członkami Wspólnoty.

Te obrazy docierają do nas codziennie za pośrednictwem telewizji i internetu: tysiące uchodźców z krajów arabskich, głównie Syrii i Libii, próbuje dotrzeć do Europy. Ziemią obiecaną są Niemcy, ale zanim uchodźcom uda się dostać nad Ren, muszą przemierzyć szlak wiodący m.in. przez Grecję, Węgry i Austrię lub Włochy i Francję. W tym drugim przypadku najpierw muszą przepłynąć przez Morze Śródziemne, co nierzadko kończy się tragicznie. Syryjczycy uciekają ze zrujnowanego, rozdartego wojną domową kraju: prozachodnie siły rebelianckie praktycznie uległy już armii podległej Baszarowi al-Asadowi, prezydentowi, a faktycznie krwawemu dyktatorowi syryjskiemu. Z drugiej strony cywilom zagrażają islamscy ekstremiści z ISIS, chcący stworzyć na Środkowym Wschodzie kalifat. Mieszkańcy Libii z kolei pragną opuścić kraj rozdarty konfliktami od czasu obalenia dyktatora Muanmara Kaddafiego. Wśród uchodźców wojennych znaleźć też można emigrantów ekonomicznych z Kosowa lub Albanii.

Napływ uchodźców urósł do rangi problemu numer jeden dla Unii na przełomie sierpnia i września br., gdy na Węgry (w tranzycie do Niemiec) dotarły tysiące uciekinierów. Rzesze uchodźców trafiły też na greckie wyspy Kos i Lesbos. Węgrzy próbowali zablokować im możliwości dotarcia do Niemiec, mimo iż Berlin zadeklarował, że ich przyjmie. Później jednak kanclerz Merkel podjęła decyzję o czasowym przywróceniu kontroli granicznych między Niemcami a Austrią. Kontrole na granicach z unijnymi sąsiadami prowadzą też Węgry. Sprawdzanie dokumentów podróży zostało czasowo odwieszone także na granicy niemiecko-duńskiej, Kopenhaga zamknęła też połączenia promowe i kolejowe z Republiką Federalną Niemiec. Tymczasowe odejście od zasad Schengen miało być sposobem na chwilowe rozładowanie sytuacji do czasu znalezienia politycznego rozwiązania kryzysu, czyli ustalenia podziału grup uchodźców między członków UE (decyzja zapadła 22 września; do Polski trafi ok. 5,5 tys. Syryjczyków).

To właśnie wspomniane przywrócenie kontroli na granicach wewnętrznych UE może być największym problemem dla podróżujących samochodami oraz dla spedytorów. W przypadku np. przejazdu między Austrią i Niemcami, trzeba się liczyć z kontrolą, a co za tym idzie, za postojem na przejściu granicznym. Mieszkańcy krajów należących do strefy Schengen już o takich ograniczeniach zapomnieli. Może to też być szok dla kierowców ciężarówek, którzy w kolejkach do kontroli i odprawy musieli od kilku lat stać tylko w trakcie kursów na wschód. W przypadku transportu drogowego czasowe odejście od Schengen może oznaczać wzrost kosztów związany np. z opóźnieniami dostaw towarów. Szczególnie dokładnie mogą być kontrolowane TIR-y oraz ciężarówki z zabudową chłodniczą, które mogą potencjalnie służyć do szmuglowania imigrantów. W tym drugim przypadku chodzi też o uniknięcie sytuacji z Austrii, gdzie w porzuconej na poboczu ciężarówce (należącej do siatki przemytników ludzi) udusiło się 71 uchodźców. Firmy specjalizujące się w transporcie żywności i materiałów szybko psujących powinny więc uczulić swoich kierowców, że mogą być szczegółowo kontrolowanie nie tylko na granicy, ale też podczas dalszej podróży po danym kraju.

Na szczęście, na razie jednak nie ma wiarygodnych informacji o zagrożeniu bezpieczeństwa kierowców. Doniesienia o hordach emigrantów atakujących TIR-y i autokary turystyczne, chociaż co chwilę pojawiają się w internecie, okazują się tylko i wyłącznie humbugami.

Na koniec warto zastanowić się, czy kryzys z uchodźcami może zakończyć się całkowitym zniesieniem strefy Schengen? Nie, ponieważ swoboda przepływu osób, towarów i usług to jeden z filarów Unii Europejskiej. Brak wewnętrznych granic to jego praktyczna realizacja. Przywrócenie kontroli granicznych będzie miało nie tylko kosztowny wymiar ekonomiczny, ale też polityczny – znak, że UE znalazła się w ślepej uliczce.