Latem bramki na autostradach będą otwarte

Nawet 50 mln zł może stracić Skarb Państwa z powodu rządowej decyzji o otwarciu bramek na niektórych autostradach w sezonie wakacyjnym. Rezygnacja z pobierania opłat ma zwiększyć przepustowość dróg bezkolizyjnych, ale jest krytykowana przez ekonomistów i specjalistów od transportu.

Rząd podjął pod koniec czerwca decyzję o wakacyjnym otwarciu bramek na niektórych polskich autostradach. Chodzi o autostradę A2 na trasach Konin-Stryków oraz na trasie pomiędzy Wrocławiem a Śląskiem, jak również o autostradę A1, gdyż w tym przypadku takie rozwiązanie umożliwia umowa koncesyjna. W lipcu i sierpniu wciąż płacić będziemy za jazdę po autostradach A2 i A4 (na odcinku Katowice - Kraków), ponieważ umowa koncesyjna ze Stalexportem nie przewiduje takiej opcji.

Czerwcowa decyzja rządu jest pokłosiem sytuacji z zeszłego roku, gdy w szczytowym okresie wyjazdów na wczasy zakorkowała się autostrada A1 na trasie Łódź-Gdańsk. Zatory były tak duże, że jedynym sposobem ich rozładowania było podniesienie szlabanów na bramkach do pobierania opłat. Budżet stracił z tego powodu 20 mln zł, ale korki zniknęły.

W tym roku władze dmuchają na zimne. Specjalna ustawa pozwala minister infrastruktury Marii Wasiak wydać dyspozycję otwarcia bramek, jeżeli pojawią się sygnały, że wzmożony ruch zagraża przepustowości autostrad. Nie brakuje jednak krytyków tej decyzji. Adrian Furgalski z Zespołu Doradców Gospodarczych TOR stwierdził wręcz, że otwarcie bramek to czysto PR-owska zagrywka, która ma pomóc zdobyć nieco poparcia dla PO przed jesiennymi wyborami. W jego ocenie takie doraźne działanie niewiele zmienia, bowiem w Polsce cały system poboru opłat za korzystanie z autostrad jest przestarzały i w ogóle nie powinien być w takiej formie wdrożony. Jego zdaniem niezbędny jest system elektroniczny (np. kierowca płaci za przejazd przy pomocy aplikacji na smartfonie lub logując się specjalną stronę internetową). W ten sposób nie tylko zniknie problem zatorów przy wjazdach, ale też zachowane zostaną wpływy z opłat. Inne rozwiązanie to winiety, które sprzedawane byłyby na autostradach, a na bramkach odbywałaby się tylko weryfikacja ich posiadania przez kierowcę.

Letnie otwarcie bramek krytykuje też Business Centre Club. Przedstawiciele BCC wskazują, że jest to pomysł nieracjonalny ekonomicznie (będzie kosztować 50 mln zł), a poza tym nie będzie stanowił jakościowej zmiany, bo kierowcy wyruszą na trasy bezkolizyjne akurat w te dni, gdy nie będzie opłat, więc korki i tak powstaną. BCC również uważa, że w Polsce należy zmienić system pobierania opłat, ale w tej chwili może to być zbyt kosztowna operacja.