Strajk załóg promów. Kolejki TIR-ów po obu stronach Kanału

Firmy spedycyjne liczą straty, a kierowcy TIR-ów tkwią w wielokilometrowych korkach na brytyjskim i francuskim wybrzeżu. To pokłosie strajku załóg promów, które zablokowały port w Calais i Eurotunel.

Powodem strajku załóg linii MyFerrylink jest sprzedaż należących do niej promów. Dotychczasowy właściciel, spółka Eurotunnel, zdecydowała się bowiem na zbycie swojej linii promowej, co było skutkiem przedłużającego się konfliktu z brytyjskimi władzami w sprawie wolnej konkurencji. Nowym właścicielem ma zastać duński operator DFDS. Jego przedstawiciele już zapowiedzieli, że przejęcie MyFerrylink wiązać się będzie z głęboką restrukturyzacją i zwolnieniami. Pracę ma stracić 355 z 577 zatrudnionych przez przewoźnika osób. Pracownicy nie zgadzają się na tak duże zwolnienia, więc rozpoczęli akcję protestacyjną i skierowali sprawę do sądu. Domagali się, aby założona przez nich spółdzielnia pracownicza miała gwarancję dalszego istnienia po zakończeniu transakcji sprzedaży MyFerrylink. Roszczenia zostały jednak przez sąd odrzucone, toteż załogi promów przeszły do aktywnego strajku.

Marynarze zablokowali port w Calais, co znacząco zakłóciło ruch promów kursujących między wybrzeżem Francji a brytyjskim Dover. W efekcie po obu stronach Kanału La Manche tworzyły się kilometrowej długości korki samochodów osobowych, a przede wszystkim TIR-ów, które nie mogły zostać przetransportowane na drugi brzeg. Paraliż komunikacyjny przeżywało też alternatywne połączenie Dunkierka-Dover, z którego chcieli nagle skorzystać kierowcy zazwyczaj wybierający port w Calais.

W poniedziałek, 30 czerwca, sytuacja stała się jeszcze bardziej dramatyczna, ponieważ marynarze zablokowali tunel biegnący pod Kanałem. Około stu załogantów promów podpaliło opony na torach; część próbowała zdemontować szyny. Blokada trwała 3 godziny i w tym czasie pociągi Eurostar nie kursowały, co oznaczało, że podróżujący między Wyspami Brytyjskimi i kontynentem utknęli w terminalach. Dotyczyło to w równej mierze zwykłych pasażerów, jak też frachtu, gdyż pociągami transportowane są również TIR-y. Związkowcy wzięli na cel swojego protestu Eurotunel już po raz drugi. Wcześniej blisko 400 strajkujących zablokowało terminal Eurostara po francuskiej stronie.

Trudno nie zgodzić się przynajmniej częściowo z argumentami protestujących marynarzy, bowiem każdy ma prawo walczyć o zachowanie swojego miejsca pracy. Nie można jednak nie zauważyć, że blokada portu i tunelu uderza rykoszetem w innych ludzi starających się zarobić na życie. Przede wszystkim chodzi tu o kierowców TIR-ów i spedytorów, którzy z powodu korków i przestojów nie mogą wywiązać się kontraktów i zobowiązań. Dodatkowo dochodzi także kwestia bezpieczeństwa, bowiem kierowcy koczujący w wielokilometrowych zatorach wystawiają się na ryzyko ataku ze strony agresywnych imigrantów z Afryki, także chcących dostać się przez Francję do Wielkiej Brytanii.