Niemiecka płaca minimalna – czy zniszczy polskich przewoźników?

Rodzime firmy transportowe są w Unii Europejskiej potęgą. Polscy przewoźnicy stanowią ścisłą czołówkę przedsiębiorstw, których TIR-y przewożą najwięcej towarów między krajami UE, ale też ze Wspólnoty na Wschód. Niestety, ubiegły rok oznaczał początek kłopotów dla branży. Wojna rosyjsko-ukraińska spowodowała spadek intratnych kontraktów przewozowych zlecanych przez firmy handlujące na tamtejszych rynkach. Sankcje nałożone na Rosję oraz embarga, którymi Kreml na nie odpowiedział, była dla przedsiębiorstw transportowych z Polski kolejnym ciosem. Nie jedynym, niestety.

Kolejny przyszedł zza zachodniej granicy. W Niemczech od 1 stycznia obowiązują przepisy o wyższej stawce płacy minimalnej, która od początku roku wynosi 8,5 euro. Obejmuje ona także pracowników z innych państw Unii Europejskich, również kierowców przejeżdżających przez Niemcy tranzytem. Uderza więc bezpośrednio w polskich przewoźników. W przypadku kontroli drogowej musieliby bowiem okazać dokumenty poświadczające, że ich pracodawca zatrudnia ich z uwzględnieniem znowelizowanych przepisów. Nie trzeba dodawać, że oznaczałoby to dla polskich firm przewozowych olbrzymie koszty. Do tej pory konkurowały one z podmiotami zachodnimi nie tylko jakością świadczonych usług, ale przede wszystkim niższymi cenami. Berlin postanowił więc ochronić niemieckie przedsiębiorstwa logistyczne, które nie wytrzymywały walki z atrakcyjniejszymi cenowo rywalami.

Wraz z 1 stycznia tłuste lata polskich przewoźników miały odejść w zapomnienie, a rok 2015 śmiało przeszedłby do historii jako annus horibilis polskiej branży transportu drogowego. Widmo masowych upadłości przewoźników stało się bardzo realne.

Na razie wyrok został odroczony, bowiem rządy Polski i Niemiec porozumiały się, że przepisy zostaną zawieszone w stosunku do kierowców spoza Republiki Federalnej do czasu, aż Komisja Europejska przyjrzy się całej sprawie. Znowelizowana ustawa o płacy minimalnej może być niezgodna z unijnymi swobodami przepływu pracowników i usług.

Takiego samego zdania jest 12 przewoźników z Polski oraz firmy z Węgier i Austrii, które wspólnie zaskarżyły przepisy do Federalnego Trybunału Konstytucyjnego w Karlsruhe. Utrzymują, że są one wbrew porządkowi prawnemu opartemu na traktatach europejskich, a tym samym są niezgodne z prawem niemieckim.

Teraz nad zasadnością przepisów o płacy minimalnej dumają więc nie tylko tęgie głowy w Brukseli, ale też strażnicy niemieckiego prawa. Rośnie szansa, że zostaną one uchylone, a wtedy polscy przewoźnicy będą mogli odetchnąć z ulgą. A jeśli nie? Wtedy przepowiednia Władysława Frasyniuka o krachu branży może się ziścić. Nie trzeba dodawać, że rodzima gospodarka mocno to odczuje. Zwłaszcza, iż już zaczyna rosnąć liczba zadłużonych przewoźników.